Babeczka z bitą śmietaną i wisienką


Pewnego dnia, w nieokreślonej jeszcze zbyt dokładnie przyszłości, już po studiach i z jakąś zadowalającą ją pracą, Chiyo wyprowadzi się wreszcie od rodziców, tak na dobre, i będzie miała własne gniazdko. Nie będzie ono ani za duże, ani za małe – ot, dokładnie w sam raz. Nie znajdziecie go na wsi, bo Chiyo za bardzo lubi miasta, ale też nie szukajcie w żadnym centrum. Nie wiem, czy istnieje jakieś słowo dla „przedmieść centrum”, ale właśnie tam wtedy chiyowe gniazdko znajdziecie: dość daleko od centrum aby nie mieszkać w zgiełku, ale wystarczająco bliziutko coby móc się tam szybko dostać, na przykład spacerkiem albo wskoczywszy w autobus. I kiedy ten dzień wreszcie nadejdzie (a kiedyś z pewnością nadejdzie, taki jest w końcu plan), wiecie, czym w owym gniazdku Chiyo zajmie się w pierwszej kolejności? Stworzy kuchnię swoich marzeń! *.*
Gdyby umiała rysować, narysowałaby kilka kolorowych szkiców, w końcu kredek jej nie brakuje, by móc Wam jak najdokładniej pokazać, jaka owa kuchnia marzeń jest. Niestety, rysować nie umie – chyba że słowem.
Kuchnia ta jest przede wszystkich przestronna i pełna miejsca, na którym można kroić, wałkować, marynować, ugniatać, po prostu gotować i piec, a także dość przestrzeni, by szeroka spódnica pani domu co najwyżej ocierała się o brzegi szafek czy stołu. Jeszcze nie jest pewne, czy pośrodku stanie tak zwana „wysepka”, na której można by przyrządzać lub przy której można by zabawiać gości. To Chiyo odkryje, kiedy swe gniazdko wreszcie znajdzie i zobaczy, jak przestronna jej kuchnia będzie. Ściany pomaluje farbą w odcieniu pastelowego błękitu, który zrównoważą białe, w idealnym scenariuszu drewniane szafki, może także z takimi drewnianymi „firankami”; jeśli w kuchni zrobi się zbyt jednakowo lub zbyt błękitno, zrównoważy to wzorkami (kropeczki lub kwiatki) albo sprzętami i dodatkami w innych pastelowych kolorach (może brzoskwinia, może baby róż, może wrzosowym – to dopiero wyjdzie w praniu). Zaś jeśli kuchnia okaże się szczęśliwym posiadaczem okienka, zawiesi w nim koronkową firankę.
Czasem, kiedy zawieje mocniejszy wiatr wpadający do środka przez otwarte okno lub drzwi, zawieszone nad blatami szafek chochle, łyżki, szcypce i szpatuły wypełnią pomieszczenie pobrzękiwaniem lub postukiwaniem – Chiyo jeszcze nie wie, czy woli utensylia metalowe czy drewniane. Gdzieś w pobliżu drzwi – a może jednak kuchenki? – powiesi haczyk. Jego honorowym zadaniem będzie strzec ukochanego fartuszka, bez którego żadne kuchenne czynności nie mają prawda bytu i o który wlaścicielka dbać będzie, by te ślady mącznych rączek nie zostały na zawsze. Jednak wszelkie garnki, rondelki, patelnie i inne naczynia pochowa starannie w szafkach, gdyż po prostu nie wyobraża sobie dla nich miejsca na wierzchu.
Jedną z szafek poświęci przynajmniej w większości na herbatę. Poustawia kolorowe pudełka w równiutkie rządeczki, za nimi schowa nieco rzadziej wyciągane puszki z gorącą czekoladą (tą do picia jak i do pieczenia), i co rano i co wieczór będzie się delektować aromatycznym napojem w ulubionym kubku. Jakkolwiek Chiyo uwielbia filiżanki, ich filigranowość jest w końcu przeurocza, herbata w nich zbyt szybko się kończy. Lecz filiżanki także znajdą w jej kuchni miejsce – zostaną zachowane na specjalne okazje, na wizyty uroczych gości oraz ogródkowe przyjęcia z herbatą i babeczkami, które upiecze z pomocą li i wyłącznie przepisu. Na blatach poustawia kolorowe puszki i pojemniki na te najczęściej używane rzeczy, jak chleb, mąkę czy cukier. Z kolei w miejscu, które obierze sobie za najdogodniejsze do przyrządzania jedzenia, to magiczne miejsce będące dość blisko kuchenki, by móc pilnować, aby nic nie wykipiało ani się nie przypaliło, ale także blisko wszelkich potrzebnych utensyliów – w tym miejscu, na ścianie, zawiesi małą półeczkę, na której staną przyprawy, wcześniej wyjęte z ich brzydkich opakowań z plastiku i przeniesione w jakieś… cóż, może niekoniecznie ładniejsze, bo jeszcze nie wie, czy zdoła takie znaleźć, lecz z pewnością bardziej neutralne pojemniczki, ot. Zaś uchwyt piekarnika, wciąż jeszcze ciepłego od niedawnego pieczenia ciasteczek czy lazanii, zostanie domem pulchnej rękawicy. Chiyo zaprzyjaźni się z nią w podobny sposób co z fartuszkiem i będą o siebie nawzajem dbały: rękawica aby Chiyo nie poparzyła sobie dłoni, a Chiyo – by rękawica nie doznała przy tym urazów ani nie została z bliznami ciężkiej pracy.
A przede wszystkim w tej wymarzonej kuchni zawsze będzie jasno i pogodnie! Nawet w paskudną pogodę jak deszcze czy wichury, brr! Nie, w chiyowej kuchni zawsze będzie ciepło od herbaty i piekarnika, a zapach cynamonu spróbuje uczynić stałym elementem wystroju. W dni pozbawione gości ciszę wygna muzyka płynąca ze współgrającego kolorystycznie radia, a jeśli radio nie wpisze się akurat w nastrój – z własnej iPodowej playlisty. Nadzieje są jednak takie, aby kuchnia była tak śliczna i przyjazna, by goście uwielbiali ją na równi z gospodynią i sami szukali wymówek, by wpaść w odwiedziny, choćby i krótkie.
Zaś jeśli wpadną niezapowiedzeni, przywita ich szerokim, Hollywoodzkim niemal uśmiechem i z udawaną urazą zaśpiewa, że gdyby wiedziała o ich wizycie, to upiekłaby ciasto.

5 thoughts on “Babeczka z bitą śmietaną i wisienką

  1. Niestety, rysować nie umie – chyba że słowem. - Trudno się nie zgodzić, jesteś w tym fenomenalna, a tak ładniusio to ujęłaś, że aż się cieplej i słodziej zrobiło mi na serduszku! W ogóle, bardzo dobrze mi zrobiłaś tym wpisem, jakkolwiek głupio by to nie brzmiało. xD Utopijna kuchnia kontra moje burczenie w brzuchu. Mam jeszcze tydzień na schudnięcie, a potem już mnie nikt nie powstrzyma przed rzuceniem się na muffiny - wątpię, żeby udało mi się znaleźć choć w połowie takie śliczne i apetyczne, jakie będziesz piec w swoim gniazdku, ale być może okażą się close enough. ;P
    Ej, wiesz co? Kurczę, ja mam podobny problem, bo na wsi w zasadzie umieram. Totalna martwica mózgu. Wszystkiego mi się odechciewa, gdy jestem z dala od miasta. A potem nawet nie chce mi się do niego wracać. A jak już jestem w Poznaniu, to niemal fruwam w powietrzu, robię dziesięć rzeczy na raz i wszystko wychodzi. Ale z drugiej strony męczy harmider. I jakbym miała mieszkać gdzieś w przyszłości, to dokładnie w takim miejscu, które opisałaś. <3
    Życzę Ci realizacji planów, żeby spełniły się w każdym calu. I żebyś później mogła utrzymać porządek w kuchni marzeń, bo to jest zadanie, które już wielu przerosło... =D

    ReplyDelete
  2. Dobrze widzieć, że obrazek namalowany słowem wyszedł, cóż, obrazowo. ^^
    No do mnie w ten weekend przybyły silikonowe formy do pieczenia (o tyle cudowny wynalazek, że i łatwe do mycia, i można to wygiąć, aby ciasto jak najładniej wyjąć) oraz zestaw do dekorowania ciast (ten cały rękaw plus 14 nasadek o różnych kształtach *.*), więc jutro się zabieram za babeczki. A jak się okaże, że wyjdzie, to się chętnie podzielę przepisami, jak tylko będziesz chciała. Chociaż apetyczność to kwestia wyglądu, bo trudno tak spieprzyć przepis, żeby nie wyszło absolutnie nic. A sklepy pełne są kolorowych dekoracji, kwiatki i kuleczki, i figurki, że aż żal zjeść.
    No dokładnie to, dokładnie to. Ja, w mieście urodzona i wychowana, kocham miastowy zgiełk i ubóstwiam mieć możliwość robienia jakichś ekscytujących rzeczy (czy z tej możliwości skorzystam, to już osobna sprawa), ale ostatnio już mi przechodzi i lubię mieć trochę ciszej wieczorami, a nie żadne pestki tramwajowe (mieszkałam obok jednej w Poznaniu) ani pijani śpiewacze ze spalonych teatrów przechodzący mi pod oknem. Ale życia w mieście nie zamieniłabym na żadne inne. Wsie są śliczne i ucieczka do spokoju każdemu jest czasem potrzebna, jednak nie na długo i nie za często. ;)
    Z porządkiem nie powinno mi pójść aż tak źle, bo lubię porządek. Wolę raz spędzić cały dzień i sprzątać, sprzątać, sprzątać, bo potem utrzymać porządek to już łatwo - tu przetrzeć, tam opłukać, gdzieś zamieść, rach-ciach i znów jest ślicznie. ^^

    ReplyDelete
  3. Boże, aż zapragnęłam mieć własną kuchnię i porządek w mieszkaniu. Kurczę, muszę nad tym popracować.

    ReplyDelete
  4. Za drobną opłatą pod tytułem opłacenie dojazdu i zajebiste towarzystwo wysprzątam Ci kuchnię/mieszkanie, to potem będziesz musiała tylko ogarniać na bieżąco, co już jest łatwe. ^^

    ReplyDelete
  5. Lol hahahahaaaha jakie jest? Błagam Cię, wysprzątać to i ja umiem, utrzymanie gorsze :D

    ReplyDelete

Obserwatorzy

Szablon: LifeThemes. Obrazek: DeviantArt (autor niezapisany). Powered by Blogger.