Zaniepokojonych informuję, że żyję i pamiętam. Miałam wzloty i upadki, przede wszystkim mega stres z powodu egzaminów, w których połowie właśnie jestem (kończę w czwartek)… Życie się jakoś toczy.
Nic ciekawszego, tak naprawdę, nie mam do przekazania. U
mnie zrobiło się raczej nudno, bo co się może ciekawego dziać, kiedy przez
jakieś 3-4 tygodnie człowiek się uczy dzień w dzień? A nie zamierzam też Was
nudzić szczegółowymi opisami tego, jak wyglądał każdy z dotychczasowych
egzaminów i jak się w związku z nimi czuję. Odczucia ograniczę do krótkiego:
zdam (a przynajmniej trudno mi sobie wyobrazić, że mogłabym nie zdać), a to,
tak naprawdę, najważniejsze, bo egzaminy liczą mi się li i wyłącznie do tego,
aby móc kontynuować studia.
Z innej nieco beczki, to naprawdę polecam zespół, którego
kawałek zalinkowałam wyżej. Są, na razie, mało znani, a to błąd, bo grają
fajnie i trzeba ich wspomóc, przysporzyć fanów, żeby nagrywali więcej i żeby
może nawet wzięli pod uwagę możliwość koncertu w Europie (zespół amerykański z
siedzibą w Los Angeles). Prosty punk rock z fajnymi tekstami, jeśli ktoś zwraca
na to uwagę. W dodatku kolesie są na tyle równi, że kiedy próbowałam zakupić
ich płytę na amerykańskim Amazonie i ten mi odmówił współpracy („zakup tego
produktu nie jest możliwy w Twoim kraju”), to chłopaki z zespołu wysłały mi
linka, żebym album mogła pobrać za darmo. Naprawdę równi goście, którzy grają
miłą do posłuchania muzykę – wrzuciłam na Wrzutę cały album (za wyjątkiem ich
covera „With or Without You” U2, ale to akurat niewielka strata), więc
słuchajcie i jeśli Wam się podoba, to do chłopaków zagadajcie na Twitterze,
Facbooku albo ReverbNation, na pewno się ucieszą i odpowiedzą. :)
Tymczasem trzymajcie za mnie kciuki przez kolejne dwa dni
i pozdrawiam,