Pewnego razu (w kosmosie)



Powyżej znajduje się kawałek zespołu, z którego dwoma członkami mieszkałam. To jeden z moich ulubionych, ale polecam całą płytę, którą właśnie skończyli nagrywać (i którą po cichutku załadowałam na Wrzutę, chociaż oficjalnie płyty jeszcze nie ma, ale ćśś!). Odsłuchujcie, bo warto. Utwory w angielskich cudzysłowach są narracjami odnoszącymi się do następujących po nich piosenek, więc najlepiej wrzucić sobie wszystko w jakiś ciąg czy playlistę, coby wszystko następowało po sobie jak najbardziej gładko.
A tak poza tym  to w moim kosmosie dzieje się wyjątkowe nic. Muszę się wreszcie zabrać za pisanie, bo mam tak niewiele do skończenia i nie chciałabym rozpoczynać (kolejnego) roku szkolnego z niedokończoną powieścią. Ale już ja się wezmę w garść, spoko wodza. :)
Pozdrawiam ciepło!

2 thoughts on “Pewnego razu (w kosmosie)

  1. SZAAAAANTYYYYYY!!! Brzmią trochę jak Abney Park, szantowo-steampunkowo, strasznie mi się podoba, może Mama przekazać od Szamana wyrazy uznania :D Rozwaliło mnie zdanie: "A tak poza tym to w moim kosmosie dzieje się wyjątkowe nic." Po prostu cudownie i jeszcze ten zawstydzony fatty Thor po ja wiem, jakoś tak luvle się zrobiło :*

    ReplyDelete
  2. Przekażę im, spokojna głowa. A czułam, że jak tylko odsłuchasz, to Ci się spodoba, nie wiem, takie jakieś pozytywne wibracje albo cuś. :D
    A Fatty Thor jest przeluvle i przekochany! ^^ <3 Kocham Fatty Thora. Teraz muszę tylko znaleźć kogoś, kto zrobiłby mi z niego przytulankę. ^^ <3

    ReplyDelete

Obserwatorzy

Szablon: LifeThemes. Obrazek: DeviantArt (autor niezapisany). Powered by Blogger.