Czalendż 1 metr



Miał być post, aby czalendż uczcić i uczynić go bardziej oficjalny, to jest.

Czalendż jest prosty: zapuścić włosy do długości jednego metra. Dozwolone jest podcinanie końcówek (w końcu na co komu długie włosy w kiepskim stanie), ale poza tym standardowe dbanie w postaci czesania oraz mycia. Czas? Kiedy wyrosną. Zaufajcie, samo życie z długimi włosami potrafi czasem dać się we znaki (na przykład w bardzo wietrzne dni), a jakiekolwiek przewidywania mogą spełznąć na niczym.

Na dzień dzisiejszy moje włosy mierzą 67 centymetrów, więc do metra zdecydowanie bliżej niż dalej. Podczas mierzenia moja własna Pani Matka wskazała mi również, gdzie ów metr się pi razy drzwi skończy, zatem mierzenie będzie raczej tylko potwierdzeniem, że to jest metr. A z braku aktualnych zdjęć, dodaję zdjęcie włosów sprzed dwóch lat, kiedy długościowo były niemal takie same jak teraz, tylko kolorów miały na sobie mniej.


Trzymajmy zatem kciuki, aby wyszło jak najprędzej. Osobiście zgaduję, że w najgorszym wypadku powinnam dojść do metra pod koniec pobytu w Japonii, gdzie, jeśli nic innego, od większych cięć powstrzyma mnie strach, że niedokładnie się wyrażę i w ogóle wrócę łysa od fryzjera. :P Jak to wyjdzie, jeszcze zobaczymy.

27 thoughts on “Czalendż 1 metr

  1. Jaki piękny warkocz, muszę się nauczyć go robić! <3 Metr włosów? Hmmm... może też swoje zmierzę, ale już mnie wkurzają niemiłosiernie, czas chyba obciąć :P

    ReplyDelete
    Replies
    1. Koleżanka robiła, ja mam do układania włosów dwie lewe ręce i nawet zwykły warkocz wychodzi mi trochę krzywy (chociaż ostatnio coraz rzadziej, więc chyba jednak praktyka pomaga :P). Ale jak chcesz, to możesz ćwiczyć na mnie, ja w międzyczasie mogę coś oceniać. :P

      Delete
    2. okej <3 Bo ja tutaj w ogóle robię za naczelnego "pletacza" warkoczy, kto ma dłuższe włosy, przychodzi do mnie i "Solanie, rób" :D

      Delete
    3. To przy następnej okazji możesz mi na głowie zapleść, co tylko zechcesz. :)

      Delete
  2. Ten warkocz to arcydzieło!
    Trzymam kciuki za dobicie do metra, choć przyznam, że sama nie wyobrażam sobie targania ze sobą tak długich włosów. Już widzę, jak szybko by mi się plątały. A jak długo by schły! Coś czuję, że przy moim rannym myciu w zimne poranki nie skończyłoby się to dobrze ;P.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Kiedyś miałam metrowe włosy, wieki temu, ale miałam. I przy obecnej długości schnięcie nie trwałoby aż tyle dłużej. To chyba kwestia przyzwyczajenia - więcej życia spędziłam z długimi włosami niż z krótkimi i mnie z kolei trudno się było przyzwyczaić do tego, że nie muszę się przechylać czy wyginać przy czesaniu albo że przy myciu mnie nie obciąża. ^^

      Delete
  3. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete
  4. Daaajesz, Chiyo! Chcę zobaczyć metr tych pięknaśnych włosów <3
    A tak bajdełej: wchodzę na "Sukcesję" i widzę, że o północy ostatnia część się pojawi. To koniec? Zważając na fakt, że ocenię ją dopiero w wakacje, to trochę kiepskawo jest... ^^'

    E: Ech, ślepy człowiek jest i błędy robi.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Najpierw muszą urosnąć. ^^
      I tak, właśnie jakiś kwadrans temu pojawił się epilog. Ale nie rozumiem, co w tej sytuacji jest takiego kiepskawego?

      Delete
    2. No wiem. Nie da się tego jakoś przyspieszyć? :D
      Skończyłaś pisać powieść, a ocena ukaże się za trzy (w najlepszym wypadku) miesiącach - to jest takie trochę kiepskawe. Tłumacząc dokładniej, chodzi mi o to, że musisz tyle czekać, przez co mi się aż przykro robi. :)

      Delete
    3. Obawiam się, że gdybym brała coś na porost włosów, to na całą resztę też by zadziałało. A jednak jestem za leniwa, by woskować nogi częściej. :P
      E tam, nie przejmuj się, mi czekanie nie przeszkadza. Zresztą, trzy miesiące to wcale nie tak dużo, na niektóre oceny czekałam już dłużej. Poza tym, z dziełem zakończonym Ty masz komfort, że nie urośnie do rozmiarów tasiemca, a ja otrzymam opinię pozbawioną w większości zgadywanek i przypuszczeń w stylu "jak się skończy wątek X", więc obie zyskujemy. :)

      Delete
    4. Haha, dobrze by było, gdyby dodatkowo tylko na nogach urosły. :P
      Sądzę, że pod koniec lipca powinnam skończyć (chyba że wyjadę do pracy, gdzie nie będę miała dostępu do Internetu - wtedy początek września). E tam, ja lubię długie powieści, jeżeli są dobre, a w Twoim przypadku mam tę pewność(tak, czytałam "Sukcesję" - znaczy się próbowałam nadgonić, by być na bieżąco, ale nie zdążyłam, bo się do mnie zgłosiłaś ^^). Jednak to, że powieść jest skończona, będzie pomocne przy ocenie.
      Wiesz, że pomysł z kontynuacją bardzo mi się podoba? :D

      Delete
    5. Tjaaaa, żeby tylko. ;P
      Mnie się nie spieszy, słowo. Ale jestem mile zaskoczona, że do "Sukcesji" podeszłaś. Jak daleko zaszłaś, że tak z ciekawości spytam? :)
      Pomysł z kontynuacją na razie jest tylko pomysłem, więc na razie nie ma sensu robić sobie zbyt wielkich nadziei. ;P

      Delete
    6. Kończyłam "Piórko na wietrze". Próbowałam się za powieść zabrać, gdy na blogu widniał szablon numer dwa, ale nigdy nie miałam czasu i odwlekałam to w czasie. Gdy w końcu nauczyłam organizować sobie w miarę czas, zgłosiłaś się do mnie i skończyłaś pisać, więc dopiero za jakiś czas przebrnę przez całość i nie mogę się doczekać. :) I taka inteligentna jestem, że przeczytałam ostatni rozdział i epilog... Wiem, jak się skończy historia, co odbiera mi możliwość bycia zaskoczoną. Ech...
      Pomysł to zawsze pierwszy krok. :) Tylko że może być on bardzo długi, co nie jest fajne. U mnie trwa on chyba trzy lata.
      Hm, skoro nie zamierzasz na razie nic dłuższego pisać, oznacza to, że oceny będą się pojawiać często? :D

      Delete
    7. Hahaha! No, to nie było najmądrzejsze, ale sama sobie zaspojlerowałaś, więc winić możesz tylko siebie. :P
      U mnie podobnie. Pomysł sobie najpierw dość długo dojrzewa, a w przypadku powieści - póki co - długo jest przelewany na papier. :P Ale to wcale nie gwarantuje, że oceny będą częściej. Kończę powoli ocenę "Niebieskich marzeń" i chciałabym ją najpóźniej dziś po południu wrzucić, a później zobaczymy, bo sama nawet nie wiem, czy nie trzeba będzie wystawić odmowy. Poza tym wiesz, pisanie to nie wszystko - są jeszcze, poza nauką, seriale, film, książki, czasopismo, niekoniecznie w tej kolejności... :P

      Delete
    8. To było bardzo głupie, ale bardzo często czytam ostatni akapit, ostatnią stronę powieści, gdy jestem - na przykład - w połowie książki. To jest straszny nawyk, którego nie mogę się pozbyć.
      Ja przez trzy lata zdążyłam ogólny plan powieści ułożyć, bohaterów mam, miejsce i czas akcji również, ale do tej pory brakowało mi czasu, by się za to zabrać. Muszę się dokształcić tylko w pewnym temacie, wokół którego całość by oscylowała, i mogłabym zabrać się za pisanie. Może w październiku się uda. Skoro przez tyle lat pomysł wciąż jest w mojej głowie, to musi mi strasznie na tym zależeć, nie? To samo tyczy się drugiej powieści. Ech, jednak nie jestem zorganizowana.
      Odmowę? Tyle się namęczyłaś i chcesz to porzucić? Szkoda Twojej pracy. Nie mogę się poza tym doczekać, aż ją przeczytam. Może być ciekawie. ^^
      Zgadzam się, człowiek ma zawsze ma pełno roboty. Nawet nie mam czasu, by przeczytać jakąś książkę, chyba że kodeks można do tego zaliczyć... ^^'

      Delete
    9. To ja mam bardzo podobnie: mam bohaterów, mam tło akcji, mam ogólny zarys pierwszego wątku głównego (bo planuję teraz dwa, ale nie takie zupełnie od siebie oderwane), ale brakuje mi wątków pobocznych, szczegółów głównego drugiego wątku, więc trochę mi daleko do pisania. :P
      Nieeeee, nie, odmowa dla następnego bloga w kolejce. Toż nie będę marnować trzydziestu stron oceny. :P

      Delete
    10. Muszę się wziąć w garść i zacząć pisać. A że łączę z obiema powieściami nadzieję na coś poważnego, to trzeba zacząć jak najszybciej. Jak się już przybliżysz do pisania i bloga założysz, to daj znać, bym tym razem na bieżąco była. :D
      Uf, ulżyło mi. :)Trzydzieści? Aż tyle? Ech, to ja mogę się schować ze swoimi dwudziestoma. ^^

      Delete
    11. Podejrzewam raczej, że zamiast zakładać nowego bloga, pojawi się to na sukcesja-chiyo.blogspot.com. To znaczy jeśli do tego czasu publikowanie na blogu mi się nie znudzi. Ale dam znać, jeśli tylko coś będzie w bardziej wyraźnych planach. :)
      To znaczy na razie mam tych stron 24, muszę jeszcze tylko się wypowiedzieć o stylu i o bohaterach, ale że do powiedzenia mam dużo, to z 30 stron albo i więcej może wyjść. Dotychczasowy mój rekord to 25, więc tak czy inaczej się pobiję. Ale prawdę mówiąc, wolałabym go nie pobijać, jeśli to miałoby znaczyć, że cierpiałam przy lekturze i ocenie trochę mniej. :P

      Delete
    12. Będę trzymać kciuki, żeby się nie znudziło. :)
      Dlatego u mnie wyjdzie dwadzieścia stron - blog sprawia, że cierpię i nie potrafię się we wszystko dokładnie zagłębić. Chociaż kto wie, może dostanę jakiegoś olśnienia przy pisaniu o dialogach czy fabule. :D Aż tak strasznie jest to oceniać? :P Może później będziesz miała coś na wysokim poziomie? Po "Klaudynkach" zajmę się blogiem Elle i jestem przerażona tak dobrym stylem dziewczyny.

      Delete
    13. Wszystko zależy od bloga. Przy tych średnich nie chce mi się po raz enty pisać tych samych rad, co piętnastu innym średnim blogom, które oceniałam wcześniej. Ale jak coś jest kiepskie/okropne lub dobre/genialne, to jakoś chętniej się rozgaduję, może dlatego że w końcu nie muszę pisać tego samego innymi słowy? Albo po prostu jestem geniuszem zła i kiedy mogę wytknąć autorom kiepskich blogów dosłownie wszystko, to to robię, młahahaha. A co będzie dalej to, prawdę mówiąc, nie mam pojęcia. Następny w kolejce mam "Cmentarz mojej autonomii", gdzie Szaman mnie ostrzegł, że z moją nienawiścią do nadzaimkozy dostanę przy tym zawału. Ale blog nieaktualizowany od dobrych trzech miesięcy, autorka nawet nie zmieniła linka, kiedy Ława i Kompania się połączyły, więc jeśli po regulaminowych dziesięciu dniach nie doczekam się jakiegoś znaku życia, to nie będę żałować wystawienia odmowy. Kolejne dwa blogi po tym też są niepewne, ale za to prezentują się w miarę rozsądnie, więc w najgorszym wypadku znowu trafię na średniaka i będą pisać to samo. Może wezmę którąś z tych ocen średniaków i zrobię z niej szablon do kolejnych? Szybciej będzie szło. :P

      Delete
    14. Po prostu kopiuj z ocen innych średników i po kłopocie. :D Ten szablon to dobry pomysł, przynajmniej Twoje nerwy, psychika mogą zostać uratowane. :)
      Lubię oceniać kiepskie blogi, średnie też. Lubię mieć dużo do powiedzenia, o. Przy tych dobrych czuję jakąś presję i mam wrażenie, że nie sprostam oczekiwaniom autorów. Dziwne. Uwielbiam zdania proste, które są nafaszerowane zaimkami i przymiotnikami. <3 Czasami nie mam już siły zaznaczać ich wszystkich w tekście.

      Delete
    15. Kiepskie blogi ocenia się łatwiej, ponieważ jest tyle złego, co można wywlec na światło dziennie, po czym dokonać sekcji zwłok przy świadkach, wyciągnąć z kiepskiego tekstu bebechy i wytykać, wytykać, wytykać. Przy średnich też to jeszcze idzie, chociaż mnie to już zwyczajnie nudzi, bo naprawdę, praktycznie u każdego średniaka występują te same wady. A z dobrymi może i jest ta presja, ale za to o ile przyjemniej i szybciej się je czyta. I chociaż faktycznie czasem trudno do nich podejść, bo jak to tak, cała ocena składająca się z pochwał, na ile sposobów można napisać, że się podobało? Ale jeśli do tego podejść analogicznie co do blogów złych, tj. zrobić publiczną sekcję zwłok i pochwalić autora za konkretne zabiegi czy umiejętności, a nie tylko szukać zamienników dla pochwał ogólnych... Wtedy jakoś idzie już lepiej. A przynajmniej mi, jednak dobre blogi trafiają mi się niezwykle rzadko. Nie wiem, może ludzie się mnie boją? oO

      Delete
    16. Dokładnie, a przy tym mam świadomość, że mogę naprawdę pomóc. I to mi się w tym najbardziej podoba.
      Dobre blogi mają to do siebie, że jest mało (albo w ogóle) rzeczy do wytknięcia, poprawy, krytyki. Oprócz tego jest słodki kwik w formie pochwał, co jest fajne, ale nie dostarcza tylu wrażeń co krytyka złego bloga. :D
      Oczywiście, że się Ciebie boją. Pamiętam, że za czasów Onetu miałam zgłosić się do Ciebie do oceny, ale przerażała mnie ta myśl. ^^"

      Delete
    17. Młahahaha, Chiyo postrachem Internetów. ];-> A tak poważnie, to serio, nie ma się czego bać. Zazwyczaj wyżywam się za kulisami ocen, więc w samej ocenie już nie gryzę. O:-)

      Delete
    18. Teraz to wiem. :) Wtedy kompletnie Cię nie znałam i nie miałam pojęcia, jak zareagujesz na mojego blogaska. Bałam się, iż zostanę tak mocno skrytykowana, że się nie pozbieram. Ech, stare dobre czasy. :D Jak po wakacjach będę potrzebowała solidnego kopniaka, który pomoże pisać zdecydowanie lepiej, to strach mi już nie przeszkodzi w zgłoszeniu się. ^^

      Delete

Obserwatorzy

Szablon: LifeThemes. Obrazek: DeviantArt (autor niezapisany). Powered by Blogger.