Decyzja przyszła
wczoraj: miejsce w Kanazale mam, ale rządowego stypendium mi nie przyznali.
Trochę (ykhm, trochę dużo) stresu, mnóstwo kombinowania i rozmów z rodzicami
oraz znajomymi – i dziś klamka zapadła. Jadę do Kanazawy. Pieniądze, jak to
pieniądze, jakoś się znajdą, a w sumie to i tak liczy się tylko tyle, aby
starczyło na przelot i początek, bo później będzie można znaleźć jakąś pracę na
pół etatu (może mnie przyjmą do kociej kawiarenki? *.*).
I chociaż z
pieniędzmi zawsze się jakiś stres wiąże, to odkąd postanowiłam, że jadę, jakoś
lżej mi na sercu i nie ma tych nerwów aż tyle, co wcześniej. Teraz czeka mnie
tylko to jakże ważne zadanie wymyślenia jakiegoś sensownego i relatywnie
łatwego do zapamiętania adresu dla bloga z podróży. Wiem, nie ma to jak
priorytety.
Ach, no i póki
jeszcze jakieś drobne mi się w portfelu ostały, kupię sobie kilka zdrapek albo
chociaż los na loterię, a nuż się uda? :)
Z sercem
lżejszym o całe tony i pierwszym uśmiechem od dawna pozdrawiam Was ciepło,
Po pierwsze: jaka fantastyczna piosenka!!! <3
ReplyDeleteA dalej - wiesz, jak się podejmie decyzję, to jaka by ona nie była, zawsze trochę lżej się na sercu robi, nie ma co. Fakt - pieniądze zawsze się znajdą, a jak możliwość pracy (mnie na przykład teraz NIE WOLNO było pracować, chamstwo), to zawsze się otwierają jakieś możliwości. A kocia kawiarenka brzmi fantastycznie, poproszę o jakieś zdjęcia :]
Jak to pierwszym, a nie uśmiechała się jak się dowiedziała, że przyjadę? :P
Pozdro i powodzenia, Mamo! :*
Ha, fantastyczna, bo to muzyka "dla starych ludzi". xD
DeleteCoś w tym jest, jak już się jakąś decyzję podejmie, to jest lżej. A zwłaszcza jeśli po tej decyzji nie męczą człowieka kwestie typu "ale czy dobrze robię?", tylko coś bardziej praktycznego, co można zrobić i zobaczyć, że już zrobione.
A kocia kawiarenka jest tu - http://tomocafe.jp/. Co prawda strona po japońsku, ale poklikasz tam, gdzie da się kliknąć i znajdziesz parę zacnych fotek. A oprócz kotków są tam jeszcze króliczki i kawiarenka internetowa. W takich miejscach depresja nie może istnieć, prawda? ^^
No tak, zapomniałam. xD Ale to też zupełnie inny rodzaj uśmiechu, taki już z kompletną ulgą. :P
Fantastycznie! A pieniędzmi aż tak bardzo się martw - one zawsze się znajdą, a w dodatku możemy przeprowadzić jakąś zbiórkę. :D Ważne, że jedziesz (właśnie, kiedy wyjazd?) i że będziesz w Japonii przez pewien czas mieszkać. Ale Ci zazdroszczę. :) A kocia kawiarenka zawsze powodowała u mnie zachwyt - to miejsce jest cudowne, mogłabym tam pracować. :D
ReplyDeleteHaha, Internet robi zbiórkę dla Chiyo - to by dopiero było. Może faktycznie założę jakiegoś kickstartera albo coś podobnego? :P
DeleteNa miejscu będę musiała być pierwszego października, więc wylot pewnie trzydziestego września będzie. Jeszcze zobaczę, trzeba będzie zobaczyć, czy lepiej wyjechać dzień czy dwa wcześniej i u kogoś odespać jet laga, czy może polecieć tak "na styk" i być niewyspana na pierwszych dniach indukcji/testów/co tam jeszcze będzie. W sumie, raz to już przeżyłam, więc drugi raz pewnie też bym przeżyła...
TAK! Neko-cafe będzie chyba moim stałym miejscem zamieszkania, nawet jeśli nie dostanę tam pracy. *.* Koooootkiiiiiiii! <3